Pięć powodów, dla których nie wolno ci „świętować” Halloween
(Oprac. GS/PCh24.pl)
Jest wiele przyczyn, dla których nie należy, nie powinno się, wręcz nie wolno obchodzić „święta” Halloween – inaczej niż szerokim łukiem. Wymieńmy pięć z nich. Tyle wystarczy.
Po pierwsze, Halloween to szyderstwo z katolickiej uroczystości Wszystkich Świętych, skrojone w połowie XIX wieku przez amerykańskich protestantów odrzucających i wyśmiewających katolicki kult świętych, ba, więcej nawet – chrześcijański dogmat o świętych obcowaniu. Już sama nazwa tej imprezy – Halloween – to przecież nic innego jak zwulgaryzowana forma pierwotnego określenia All Hallows’ Eve, czyli wigilia Wszystkich Świętych. Uroczystość poświęconą pamięci świętych tradycyjnie po katolicku rozpoczynano bowiem w poprzedzający ją wieczór – i właśnie wtedy protestanccy szydercy wykazywali największą aktywność, zakłócając katolicką liturgię prześmiewczymi inscenizacjami, notabene przy użyciu rekwizytów zgoła pogańskich.
Nie można bowiem zaprzeczyć – to po drugie – pogańskich korzeni „świętowania” Halloween. Wszystkie religie pogańskie na poczesnym miejscu stawiały pamięć zmarłych przodków, czy wręcz ich kult; we wszystkich też podejmowano rozmaite starania na rzecz nawiązania kontaktu z zaświatami. Stąd właśnie tyle w halloweenowym imaginarium najrozmaitszych duchów, zjaw i upiorów. A skoro duchów, zjaw i upiorów, to również demonów…
Jeżeli zaś mają się pojawić goście z krainy cieni, to musi być ktoś, kto ich stamtąd sprowadzi. Czyż obchody Halloween nie roją się wprost od takich postaci? Czarownice i wiedźmy, magowie i czarnoksiężnicy, nekromanci i astrolodzy… Jak więc widać – to już po trzecie – Halloween aż kipi magią i okultyzmem.
Ale główną bohaterką Halloween – podkreślmy w punkcie czwartym – jest śmierć (ze wszelakimi swymi atrybutami). Rozumiana i pokazywana nie jako moment przejścia z doczesności do wieczności, tylko jako możliwie najbardziej spektakularny kres biologicznej egzystencji. Stąd te „szkieletów ludy” – dominujące dziś w estetyce Halloween gnijące zwłoki, nagie kości, rozkład ciała. Stąd to nagromadzenie czaszek i piszczeli, urwanych kończyn i krwistych skrzepów oraz wszelkich przejawów dekompozycji materii organicznej. Stąd dziś wśród przebierańców tyle trucheł, kościotrupów i zombie. A co przy tym bardzo charakterystyczne, najczęściej są to ofiary makabrycznych morderstw, przedstawiane czy to z jako skłute nożami czy ze sterczącą z głowy siekierą…
Ale to przecież tylko zabawa – powie niejeden. Co w tym złego?
Wszystko. Śmierć jest złem. „Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących” (Mdr 1, 13). Zabawa w śmierć prowadzi wprost ku jej największemu entuzjaście, odpowiedzialnemu za jej zaistnienie. „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła” (Mdr 2, 23-24).
Kto raz dotknął śmierci, ten na zawsze pozostanie martwy. Nigdy nie powróci do pełni życia (nawet jeśli biologiczne procesy jeszcze w nim nie ustały). No, chyba że przez zmartwychwstanie – ale od tego akurat promotorzy mroku spod znaku Halloween odżegnują się jak (nomen omen) diabeł od święconej wody.
Po piąte zatem, Halloween jako apoteoza marnego końca ludzkiej wegetacji, beznadziejnego przemijania zakończonego odrażającym procesem gnilnym, jako gloryfikacja brzydoty, potworności i mroku to równia pochyła ku satanizmowi.
Zza niewinnej na pozór przebieranki wyłania się skrzywiona ponurym grymasem diabelska facjata.
– Bawcie się w śmierć – mówi. – Bawcie się w cień. Otwierajcie drzwi coraz szerzej, ja w nie z rozkoszą wejdę. Ja wam pokażę prawdziwy mrok, prawdziwą szpetotę, prawdziwą rzeczywistość potępienia. Ja wam pokażę prawdziwą śmierć, a będzie to „śmierć druga – jezioro ognia. Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia” (Ap 20, 14-15).
A jakże miał znaleźć się w księdze życia ktoś, kto czerpał uciechę z obcowania z kostuchą w towarzystwie wampirów i wilkołaków? Dla takich właśnie, czyli „dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelkich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga” (Ap 21, 8).
Ale tego nikt nie chce słuchać. Taniec śmierci trwa w najlepsze; danse macabre sunie ulicami chrześcijańskiego świata. Bo przecież wiadomo: show must go on. Więc bawią się dzieci, bawią się rodzice – niepomni, że jakkolwiek nieszkodliwe mogą wydawać się złego początki, koniec jednak najczęściej bywa tragiczny.
I tak, zupełnie niespodziewanie i nie wiadomo skąd, w spokojnym domu pojawia się ohydne, pierwotne zło. Koleżanka koleżance podrzyna gardło; synalka, któremu ptasiego mleka nie brakowało, znajdują wiszącego na poddaszu; kochający ojciec rodziny masakruje swych najbliższych szlifierką kątową. Małe dziecko nagle zaczyna śnić koszmary, miły, cichy nastolatek bluzga plugawym jadem nienawiści…
Nie wiadomo skąd gniew, agresja, furia – z jednej strony. A z drugiej depresja, apatia, rozpacz. I nie wiadomo, dlaczego kolejki do egzorcystów rosną w zastraszającym tempie.
Na pewno nie wiadomo?
Jerzy Wolak
Zabytkowy, historyczny kościół pocysterski
Krótko o historii kościoła
Pierwsze znane zapisy o istnieniu Kłodawy i tutejszej parafii związane są z nadaniem w 1290 r. przez Mściwoja II własności wsi cystersom z opactwa w Lądzie( koło Poznania. Mamy potwierdzenie, że w wieku XIV wieś nadal pozostawała własnością cystersów, bo historyczne dane źródłowe podają, że w roku 1328 we wsi przebywał pełnomocnik klasztoru w Lądzie o imieniu Arnold. W źródłach pisanych, pierwszy raz w latach 1570 i 1583, kościół w Kłodawie jest wzmiankowany, jako kościół murowany, ale bez szczegółowych informacji o wyglądzie świątyni.
W roku 1628 wieś została spalona i zrabowana przez wojska szwedzkie. Należy przypuszczać, że i kościół kłodawski nie uniknął splądrowania i zniszczeń.
W pierwszej połowie XVIII wieku ( 1733-35) z fundacji opata z Lądu Antoniego Mikołaja Łukomskiego został odbudowany na nowo istniejący do dziś kościół kłodawski. We wnętrzu kościoła ( nad wejściem do zakrystii) znajduje się kamienna tablica upamiętniająca fundatora odbudowy i nowego barokowego wystroju kościoła z literami A.Ł. A. L. (Antoni Łukomski Abbas Londensis) z datą1735.
Kościół cystersów odzwierciedlał cysterską duchowość i liturgię – jego architekturę i wnętrze kształtowała zakonna tradycja i obecne w niej treści duchowe.
Symbolika świątyni cysterskiej miała bogaty wyraz w wystroju i wyposażeniu jej wnętrza interpretowanego jako Raj – w naszym kościele śladem tego są (będące obecnie w trakcie konserwacj) malowidła ścienne.
Obecność Boga w kościele cysterskim symbolizowało światło słońca, w szczególny sposób widoczne w przestrzeni sanktuarium, czego odpowiedzią w architekturze jest kompozycja okien w ścianach prezbiterium w symboliczny sposób wyrażająca prawdę o jedności i troistości osób Trójcy Świętej.
Także co bardzo ważne w okresie baroku,( momencie odbudowy naszego kościoła) czyli w czasie wielkiego kryzysu kościoła wywołanego przez powstanie i oddzielenie się kościołów protestanckich istotne były kolory na jakie malowano kościoły katolickie w przeciwieństwie do białych kościołów protestanckich .
Znaleźliśmy tego potwierdzenie W trakcie prac konserwatorskich na zewnątrz kościoła. Na najstarszej warstwie tynku identycznej z zaprawą między cegłami stwierdzono wymalowanie w kolorze ciepłożółtym nazywanym ówcześnie złocistym ( użyto pigmentów mineralnych - ugrów).
Kolory używane w tamtym czasie miały symboliczne znaczenia. Kolor złocisty/( na jaki w tym czasie były pomalowane ściany zewnętrzne kościoła) wyrażały jasno, że jest to kościół katolicki ponieważ jasny , ciepły kolor żółty reprezentował symbolikę złota, , które to złoto jest metaforą obecności świętości. Wyznania protestanckie jak wiemy odrzucają kult świętych i ich wstawiennictwo, także wstawiennictwo Maryi. Kościół w tym kolorze wyrażał jasno sens ideowy /ideę, że tu modlą się ludzie uznający i wierzący w obcowanie świętych oraz świętość i wstawiennictwo Maryi.
Drugim kolorem świątyń katolickich był kolor rudoczerwony symbolizujący ofiarę krwi Chrystusa dającą zbawienie wszystkim ludziom, którzy tego pragną - praktyką i wiarą. Kościoły protestanckie ( w dużym skrócie) , ograniczały różnymi warunkami powszechność zbawienia przez ofiarę Chrystusa.
Odtworzenie złocistego wymalowania ścian zewnętrznych jest celem prac konserwatorskich mających przywrócić historyczny wygląd kościoła. Odtworzenie kolorystyki ścian zewnętrznych, jest ważnym przesłaniem dla nas żyjących w tak trudnych kryzysowych czasach - przesłaniem o wspólnocie wiernych żyjących , świętych i Maryi, którego wstawiennictwa bardzo potrzebujemy. Jest też potwierdzeniem historycznej obecności kościoła katolickiego.
Istniejące poprzednio wymalowania kościoła w kolorze białym pochodziły z XX wieku i były wykonane popularnymi wtedy farbami emulsyjnymi.
Obecnie trwające konserwatorskie prace polegają na wymianie zdestruktowanych sypiących się zasolonych tynków i szczelnych nieprzepuszczalnych zapraw betonowych, ( które były przyczyną zniszczenia starych tynków). Istniały duże powierzchnie tynków betonowych, które uszczelniając ściany powodowały ich zawilgocenie. Widoczne, po oczyszczeniu ścian z współczesnych tynków, zasolenia ścian ceglanych zostały spowodowane przez stare tynkowania zaprawami betonowymi.
Wymienia się betonowe i zniszczone tynki na profesjonalne oddychające tynki konserwatorskie na bazie wapna - analogicznie tak ,jak na bazie wapna wykonano tynki historyczne. W dolnej części ścian położono tynki( szare) naprawcze regulujące wilgotność i zasolenie .
Nabożeństwa majowe od poniedziałku do soboty o 17.30
W niedzielę po Mszy św. o godz.12.00
Rok 2022 ROKIEM ŚW. RODZINY
ŚWIĘTĄ I ZBAWIENNĄ JEST RZECZĄ MODLIĆ SIĘ ZA ZMARŁYCH - 2 Księa Machabejska
Msza św. w UROCZYSTOŚĆ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH 1 listopada
na cmentarzu o godz. 11.00
Przez cały listopad, codzienna modlitwa różańcowa za zmarłych o godz. 17.30
DUSZE W CZYŚĆCU CZEKAJĄ
Modlitwa Św. Gertrudy za zmarłych – uwalnia 1000 dusz z czyśćca
Boże miłosierny, z Tronu chwały Twojej wejrzyj na biedne dusze w czyśćcu cierpiące, wejrzyj na ich męczarnie, na łzy, które przed Tobą wylewają, usłysz ich błagania i jęki, zmiłuj się nad nimi, odpuść im grzechy. Za wszystkie przestępstwa, których się dopuściły, za niedbalstwa w służbie Twojej świętej popełnione, ofiaruję Ci najświętsze życie, wszystkie zasługi Jezusa Chrystusa, wszystkie pokuty, posty, czuwania, modlitwy, prace, boleści, Krew i Rany, Mękę i Śmierć niewinną, którą w najgorętszej miłości cierpiał za nas Najmilszy Twój Syn, proszę, abyś tym ubłagany raczył przyjąć te ukochane dusze do rajskiej szczęśliwości, aby Cię wielbiły na wieki.
Amen.
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu.
Amen.
Jak Józef schody zbudował
Cuda – jeśli się zdarzają – zwykle idą tuż za kłopotem.
Siostry loretanki z Santa Fe kłopot miały niemały.
Uratował je święty Józef.